Druga tura wyborów prezydenckich przed nami, a tymczasem kandydaci, którzy odpadli w I turze oraz liderzy ich zaplecza politycznego, na tydzień przed ostatecznym rozstrzygnięciem wyborów zachowują się jak przysłowiowa panna, która jednocześnie „chciałaby i boi się” i stosują jakieś lingwistyczne „wygibasy”, unikając jednoznacznego wskazania swoim wyborcom i sympatykom, którego z dwóch pozostałych „na placu boju” kandydatów widzieliby na fotelu Prezydenta RP w nadchodzącej kadencji.