Z Notatnika Emeryta

Po 6 latach rządów PiS, trójce posłów tej partii nagle "spadły łuski z oczu”. Fakt, że dojrzeli to, o czym inni trąbią od dawna, czyli że PiS przywraca w Polsce socjalizm (niektórzy nawet twierdzą, że narodowy socjalizm wg. wzorców hitlerowskich), trzeba chyba zgłosić do Watykanu, jako przejaw objawienia (cudu) bożego. Polityczną woltę byłych kolegów ocenił, jak zawsze niezawodny i błyskotliwy, Przewodniczący Klubu Parlamentarnego PiS Ryszard T.

Niektórzy twierdzą, że „człowieka definiuje stanowisko”. Piastujący przez lata czynnej posługi kapłańskiej wiele znaczących stanowisk kościelnych i państwowych arcybiskup Sławoj Leszek Głódź, po przejściu (a raczej przeniesieniu) na emeryturę, poczuł widocznie dotkliwie brak tzw. „stołka”. Arcybiskup został więc sołtysem w rodzinnej miejscowości, gdzie ma niemałą i bogatą posiadłość, zbudowaną przez lata „skromnej” służby Bogu i ludziom.

Poparcie wyborcze dla PiSu od zawsze oscyluje w okolicach 30% i nie chce ruszyć w górę, pomimo nieustających populistycznych obietnic oraz nachalnej propagandy medialnej. PiS doskonale wie, że jego tzw. „żelazny elektorat” stanowią przede wszystkim ludzie słabiej wykształceni i żyjący w mniejszych, lokalnych społecznościach, przez co gorzej radzący sobie w wolnorynkowej rzeczywistości i bardziej podatni na manipulację. Skoro w dzisiejszej populacji Polaków PiS nie znajduje już większej liczby wyborców, postanowił ich sobie „wykształcić” na przyszłość. Dlatego kolejna pisowska reforma ustroju państwa dotyczy edukacji.

Kibicowanie to podobno stan umysłu. Ale u niektórych pisowców, to stan zaiste specyficzny.
Znana z obrotnego języka (nie tylko z wypowiedzi medialnych) aktualna sędzina „TK” Krystyna P. postanowiła błysnąć „patriotyzmem” i przed piłkarskim spotkaniem reprezentacji Polski i Szwecji w ramach Euro2020 (zamiast dodać otuchy „naszym”) wezwała Szwedów do zwrotu dóbr kultury, zagrabionych przez wojska Karola Gustawa podczas „potopu szwedzkiego” w latach 1655 – 1660. Jest jednak w tym swoistym "kibicowaniu" niekonsekwentna, bo skoro już grzebie w tak odległej przeszłości, to powinna przed meczem Polski z Hiszpanią domagać się od Hiszpanów przeprosin za zabicie wielu polskich wiarusów, którzy pod Napoleonem Bonaparte, w latach 1808 – 1812 tłumili hiszpańską walkę o niepodległość i krwawo pacyfikowali zdobyte hiszpańskie miasta m.in. Saragossę. Zaś przed meczem ze Słowacją, powinna zażądać od słowackich władz oficjalnego uznania, że niejaki Janosik, słynny po obu stronach polsko-słowackiej granicy XIX-wieczny rozbójnik – był Polakiem.

Ktoś (podobno "ruscy") zhakował prywatną skrzynkę mailową prezydenckiego ministra Michała D. i teraz publikuje w internecie znalezione w niej informacje. Służbowe(!). W związku z tym na wniosek rządu zwołano tajne posiedzenie Sejmu, na którym ponoć Wicepremier ds. bezpieczeństwa Jarosław K. postraszył posłów wojną z Rosją. Bez obaw Panie Wicepremierze - uzbrojeni przez Antoniego M. i dowodzeni przez Mariusza B. pod czujnym "okiem" zwierzchnika Sił Zbrojnych Andrzeja D. - jesteśmy na nią gotowi.

Czechy uznały, że kopalnia odkrywkowa węgla brunatnego w Turowie pozbawia ich wód gruntowych, a że pisowski rząd nie miał ochoty negocjować w tej sprawie, wniosły ją do Trybunału Sprawiedliwości UE. 21 maja TSUE przychylił się do wniosku Czech i nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w Turowie do czasu rozstrzygnięcia sporu. I znów pisowski rząd olał sprawę, więc Czechy zwróciły się do TSUE o ukaranie Polski grzywną w wysokości 5 mln euro dziennie. Czując "komornika za drzwiami" rząd Mateusza M. zobowiązał czterech ministrów do rozwiązania sporu z Czechami. Znając skuteczność negocjacyjną pisowców (przypominamy 27:1) możemy być pewni wyniku sporu.

Wybory na Prezydenta Rzeszowa wygrał rzeszowski radny Konrad Fijołek (kandydat PO, PSL, Lewicy i Polski 2050). Kotrkandydaci - wszyscy ze "Zjednoczonej(?) Prawicy" - przepadli. Decyzja wyborców musi być wyjątkowo bolesna dla Jarosława K., który kandydatkę PiS wspierał własną osobą, "autorytetem" i pakietem populistycznych obietnic dla Rzeszowian, w czym pomagały mu walnie media publiczne

„Orzeł intelektu” to określenie pejoratywne. Pasuje jak ulał do większości przedstawicieli dzisiejszej polskiej, oczywiście nie „klasy” ale „kasty (modne słowo) politycznej”, niezależnie od opcji jaką reprezentują. Wszyscy mają tzw. „parcie na szkło”, choć oczywiście byłoby lepiej dla pozostałych, by mikrofonu, kamery i mediów społecznościowych unikali jak ognia. Ale dzięki temu, że tego nie robią, my, wyborcy, możemy poznać ich lepiej. O ile jednak „puszczenie bąka” w odpowiedzi na zaskakujące pytanie zadane przed mikrofonem lub kamerą może czasem przejść im niezauważone, o tyle wpis internetowy, który będzie „żył własnym życiem”, powinien być nieco bardziej rozważny. Nie pomyślał o tym (jeśli w ogóle myśli) Poseł PiS Ryszard T. komentując spotkanie białoruskich opozycjonistek z przedstawicielami polskiej opozycji.

PiS dobił do ściany - wyborczej. Popularność sondażowa tej partii niezmiennie oscyluje w okolicach 30%. I nie pomagają tu żadne programy typu "Nowy Ład", ani ciągła ofensywa propagandowa mediów publicznych i innych, sowicie opłacanych z państwowej kiesy. Wprawdzie poparcie na tym poziomie wystarczy, by wejść w najbliższych wyborach do parlamentu, ale czy wystarczy by utrzymać władzę? I immunitety?

W 2017 r. politycy PiS, nad stępką przyszłego promu "Batory" w Szczecinie, z wielką pompą ogłaszali program odbudowy polskiego przemysłu stoczniowego. Minęły 4 lata. Do stępki nie przyspawano ani jednego nowego kawałka promu i efektów programu jakoś nie widać, choć, jak wykazała NIK, 14 mln. zł z państwowej kiesy pochłonął. Zapytany o to niejaki Joachim B., który przed 4 laty prężył się dumnie przed kamerami telewizyjnymi na tle wspomnianej stępki, powiedział, że nie będzie się tłumaczył "hołocie i popaprańcom".