Kampania prezydencka przed I turą wyborów właśnie dobiegła końca, a że była krótka, więc i nasze jej podsumowanie będzie krótkie. Zwłaszcza, że z skupione na sprawach istotnych dla emerytów mundurowych, z których większość jest członkami organizacji i stowarzyszeń tworzących FSSM RP.
W tym kontekście oczywiście najistotniejsza jest sprawa ustawy represyjnej z 16 grudnia 2016 r. którą podnieśli w czasie tej kampanii chyba tylko dwaj kandydaci.
Pierwszy z nich to Kandydat Lewicy – Robert Biedroń, który na wielu ze spotkań i wieców przedwyborczych poruszał temat ustawy represyjnej, bezprawia i krzywdy, jaką przyniosła objętym nią byłym żołnierzom i funkcjonariuszom oraz ich rodzinom. Tak było m.in. w Kłodzku i we Wrocławiu. 18 czerwca Robert Biedroń podpisał się pod Paktem dla Mundurowych przyjętym przez Lewicę w październiku ub. roku i zapowiedział, że jeśli zostanie wybrany na Prezydenta RP powoła Radę ds. Mundurowych przy Prezydencie.
Drugi – to Kandydat Koalicji Obywatelskiej – Rafał Trzaskowski, który wprawdzie w trakcie kampanii wyborczej nie odnosił się bezpośrednio do ustawy represyjnej, ale o represjonowanych funkcjonariuszach i żołnierzach mówił w kontekście dzielenia Polaków przez obecną władzę na lepszych i gorszych obywateli np. podczas wiecu w Białymstoku (w ok. 20 min. nagrania)
Fakt, że obaj kandydaci jasno i otwarcie przedstawili swój stosunek do ustawy represyjnej, spowodował wściekły atak propisowskiej propagandy, która w swoim obrzydliwym stylu starała się ich „ubrać w buty” obrońców „ubeków”, wykorzystując do tego na dodatek Apel Wyborczy FSSM RP.
Pozostali kandydaci omijali temat ustawy represyjnej szerokim łukiem. Nawet urzędujący (jeszcze) i ubiegający się o drugą kadencję „Prezydent” Andrzej D. (choć być może jego wypowiedzi na ten temat były w przekazach medialnych skrzętnie ukrywane). Ale jego zdanie w tej sprawie jest przecież oczywiste. W końcu sam tę „ustawę” zatwierdził własnym podPiSem.