Aktualności

NIEPOSŁUSZEŃSTWO OBYWATELSKIE

Opublikowano: 31 paź 2019

OBRONA PAŃSTWA PRAWA JEST MOŻLIWA NAWET POD AUTORYTARNYMI RZĄDAMI PIS

PiSowski sposób na to, jak zdobyć i utrzymać władzę

Rozdawnictwo pieniędzy z państwowej (czyli naszej wspólnej) kasy, jest chyba najgorszym sposobem na utrzymanie stabilnego rozwoju kraju i zamożności całego społeczeństwa. Ale może być doskonałym sposobem na uzyskanie i utrzymanie się przy władzy.

Państwo, konstytucja, demokracja, trójpodział władzy, praworządność – to pojęcia abstrakcyjne dla znacznej części polskiego społeczeństwa, bardzo słabo wyedukowanej prawnie i „obywatelsko”. Dla niej konkretem są pieniądze w kieszeni, a dobra władza, to taka, które je daje.

Ten „fenomen” doskonale pojęło PiS – że aby sięgnąć po władzę, wystarczy z puli pieniędzy wypracowanych przez wszystkich obywateli (mimowolnych sponsorów „dobrej zmiany”), rozdać ich część osobom tzw. „potrzebującym wsparcia” (niekoniecznie pracującym). Ważne, aby tych obdarowanych „potrzebujących” było na tyle wielu, by dali odpowiednio dużo głosów w wyborach. Jeśli jeszcze ów „program wyborczy” cynicznie ubierze się w pseudopatriotyczne hasła o obronie godności narodowej poprzez „wstawanie z kolan”, o ochronie wartości chrześcijańskich i polskich rodzin przed zagrożeniem wewnętrznym (mityczna „postkomuna” i LGBT) i zewnętrznym (imigranci), a do jego głoszenia zaprzęgnie się chojnie sponsorowane machiny propagandowe - państwową i prywatną, mamy gotową receptę na zwycięstwo. A mając w rękach władzę ustawodawczą i wykonawczą można robić już prawie wszystko.

Demokracja, to ustrój zakładający „dobrą wolę” obywateli wybieranych przez społeczeństwo do sprawowania władzy w jego imieniu. Ta „dobra wola” powinna przejawiać się przede wszystkim w poszanowaniu zasad demokratycznego ustroju państwa, prawa (w tym obowiązującej Konstytucji) i praw wszystkich obywateli. Co można zrobić wówczas, gdy owi „wybrańcy” wykazują się "złą wolą" i czynią coś zupełnie przeciwnego?

W ostatnich wyborach do Sejmu RP uczestniczyło ponad 18,5 mln. z ponad 32,25 mln. Polaków uprawnionych do głosowania. Na KW PiS oddało głosy nieco ponad 8 mln. czyli tylko 41,1% głosujących i jedynie 26,6% wszystkich uprawnionych. Mimo tego (dzięki metodzie D’Hondta) tzw. Zjednoczona Prawica uzyskała nieznaczną większość sejmową, pozwalającą jej na kontynuowanie sprawowania władzy. Co wobec tego, szanując wyniki wyborów, może zrobić pozostałe 73,4% społeczeństwa, które na PiS nie zagłosowało? A zwłaszcza te ponad 10,5 mln. obywateli, którzy głosując, zdecydowanie odrzucili dotychczasową politykę tego ugrupowania i oddali swe głosy na innych?

Kłopoty władzy zaczynają się wówczas, kiedy Obywatel nie zgadza się z jej polityką

Z wrogami swych „wizji” partia „dobrej zmiany” obiecuje zdecydowanie rozliczyć się w nadchodzącej kadencji.

Czy powyższe stwierdzenie nie budzi Waszych skojarzeń? Z pewnością powinno – są to „zachowania” władzy znane w państwach autorytarnych.

Państwo autorytarne, to państwo, w którym brak form działania społeczeństwa obywatelskiego i realizacji idei samorządności. Udział obywateli w życiu politycznym podlega stałej kontroli i sprowadza się do rytualnych zachowań i przyzwyczajeń, nie wynika z wewnętrznych przekonań, nie jest odzwierciedleniem poglądów politycznych i społecznych. Postawa obywateli opiera się na „ułożeniu” z władzą. Państwo opiera się na władzy wykonawczej i na rozwiniętym aparacie przymusu (wojsko, policja). Parlament odgrywa rolę drugorzędną, nie znajduje się w opozycji do władzy wykonawczej.

Autorytaryzm zakłada, że demokracja funkcjonuje dobrze tylko wtedy, gdy w parlamencie istnieje stabilna większość, umożliwiająca stworzenie rządu. W innym przypadku następuje destabilizacja państwa, której może zapobiec osoba o cechach przywódczych. Wprowadzając swoje rządy, przekonuje społeczeństwo, że ratuje kraj przed degradacją na arenie międzynarodowej oraz trwałym kryzysem wewnętrznym. W oczach znacznej części społeczeństwa uznawana jest za autorytet. W przypadku zagrożenia utratą władzy sięga po ostrzejsze środki represji i legitymizuje swoją władzę. Państwo o systemie autorytarnym nie wkracza w prywatną sferę życia obywateli. Otwarcie nie neguje ludzkiego prawa do wolności, konsekwentnie jednak ogranicza zakres swobód obywatelskich w dziedzinie publicznoprawnej. Kładzie nacisk na konieczność podporządkowania się władzy, reprezentowanej przez przywódcę, obdarzonego rzekomymi talentami przywódczymi i dyplomatycznymi, niezachwianą moralnością i zdecydowanym charakterem. Dlaczego w takim kraju przychodzi nam żyć?

Przyczyn jest kilka, w tym najistotniejsza to grzech „zaniechania” ze strony partii i ugrupowań politycznych w mijającej kadencji Parlamentu. W latach 2015-2019 odpór rozszerzającemu się w kraju autorytaryzmowi „dobrej zmiany” dawały wyraz organizacje pozarządowe. Działania te wyrażały się między innymi szeregiem manifestacji ulicznych, obywatelskimi inicjatywami ustawodawczymi, protestami w obronie sądów. W działaniach tych aktywnie brali udział przedstawiciele Komitetu Obrony Demokracji, Obywateli RP, Strajku Kobiet, Forum Związków Zawodowych.

Trudno było wśród inspiratorów i organizatorów manifestacji i innych protestów przeciwko „dobrej zmianie” znaleźć przedstawicieli partii politycznych. Owszem pojawiali się, ale najczęściej ich udział był wykorzystaniem zgromadzenia publicznego do „przypomnienia się” wyborcom. Taka postawa polityków partii prodemokratycznych nie napawa optymizmem na kolejne cztery lata rządów „dobrej zmiany”.

Co robić, jeśli władza łamie prawo?

Co więc nam jako ludziom przywiązanym do idei demokracji i praworządności, pozostaje czynić? Stawiając to pytanie stajemy przed dylematem: jak się zachować w przypadku, gdy legalnie wybrana władza, w sposób ostentacyjny łamie prawo?

Jako stojący na straży prawa i praworządności (żołnierze i funkcjonariusze) swoje postawy wiązaliśmy z zaufaniem do organów władzy publicznej. Niestety ostatnie lata rządów „dobrej zmiany” zaufanie to doszczętnie zburzyło. W takich warunkach wielu z nas stanie w obliczu konieczności sprzeciwu wobec kolejnych poczynań ekipy rządzącej, niszczących dorobek demokratycznego państwa prawa. Jak powiedział Mecenas Jacek Dubois: „Demokracja jest albo jej nie ma. Jeśli osłabi się albo wyeliminuje instytucje demokratyczne, to nie jest trzy czwarte demokracji, czy też pół demokracji, tylko jej brak.”

Jako obecni i byli żołnierze i funkcjonariusze służb mundurowych, dla których wartości konstytucyjne nie są obojętne, musimy odważnie ich bronić, zachowując roztropność i racjonalne poszanowanie obowiązujących zasad prawa.

Co w praktyce, jako obywatele możemy zrobić, jeżeli władza staje się opresyjna, a systemowe „bezpieczniki” umożliwiające zwykłym ludziom udział w decyzjach rządzących nie działają lub są karykaturą demokracji?

W wieloletniej praktyce działań obywatelskich wypracowano takie, które możemy określić ogólnym mianem „OBYWATELSKIEGO NIEPOSŁUSZEŃSTWA”. Nie wchodząc w blisko 100-letnią historię tego rodzaju postaw należy stwierdzić, że jest to akt publiczny, który bez użycia przemocy, demonstruje sprzeciw wobec legalnej, demokratycznie wybranej władzy, która bezceremonialnie narusza ustalone prawo, np. Konstytucję.

Jako członkowie społeczeństwa zadajmy sobie pytanie: czy mamy prawo być nieposłuszni bezprawiu i czy możemy naruszać prawo stanowione, które uważamy za niesprawiedliwe, dla przywrócenia naturalnego porządku? Z punktu widzenia ocen opinii publicznej sprawa jest prosta. Powinniśmy być zwolennikami sprawiedliwości oraz opowiadać się za tymi, którzy do niej dążą.

W pewnym momencie pojawi się dylemat czy protest przeciwko naruszaniu prawa powinien skutkować odpowiedzialnością prawną? W tym miejscu warto przywołać poglądy w tej materii głoszone przez śp. Janusza Kochanowskiego (RPO w latach 2006-2010), wybranego (uwaga!) głosami posłów PIS, który pisał, że obywatel powinien mieć możliwość sprzeciwu wobec władzy i uniknięcia w takim przypadku odpowiedzialności. Wskazywał nawet potrzebę wprowadzenia zasad „Obywatelskiego Nieposłuszeństwa” do Konstytucji RP, czego jednak do chwili obecnej nie zrealizowano.

„Obywatelskie nieposłuszeństwo” – prawo czy bezprawie?

Jak kwestia „obywatelskiego nieposłuszeństwa” wygląda w naszej aktualnej rzeczywistości politycznej, w polskim prawie i praktyce sądowej? Za ważny należy uznać wyrok Sądu Najwyższego z 7 czerwca 2006 roku. Wprawdzie nie wypracowano zasad orzekania w takich sprawach, ale SN uznał, że w przypadku działania bez użycia przemocy, które ma na celu obronę prawa i wartości demokratycznych, sądy muszą rozważyć, czy rozpatrywany przypadek był społecznie niebezpieczny. Jako obywatele  wiemy, że przestępstwem jest (tylko!) czyn, który jest społecznie niebezpieczny (społecznie szkodliwy).  W działaniu w ramach społecznego nieposłuszeństwa oczywiście go nie ma. Oznacza to, że obywatele działający w ramach „obywatelskiego nieposłuszeństwa” nie powinni być karani za takie czyny.

Organem do interpretacji i kontroli stanowionego w Polsce prawa jest Trybunał Konstytucyjny. Od poprzedniej kadencji Parlamentu mamy w naszym Kraju sytuację patową, ponieważ Trybunał Konstytucyjny praktycznie nie działa, ludzie w nim zasiadający nie są jego sędziami, a przewodniczy im osoba, która została wybrana na to stanowisko w sposób sprzeczny z Konstytucją RP. Trybunał Konstytucyjny utracił praktycznie społeczną legitymację i zaufanie. Nie ma aktualnie w Polsce organu, który mógłby stwierdzić czy stanowione prawo jest zgodne z konstytucją czy też nie. W tej sytuacji, jak powiedział prof. Adam Strzembosz, sądy zobowiązane są stosować rozproszoną kontrolę konstytucyjną. Tylko na nich możemy w tej chwili obecnej polegać.

Sąd dokonując oceny prawnej, odpowie na pytanie: czy doszło do naruszenia prawa przez władzę, a zatem czy spełniony został warunek umożliwiający zastosowanie w danym przypadku instytucji obywatelskiego nieposłuszeństwa? Narzędziem do podjęcia takich ustaleń może być instytucja rozproszonej kontroli konstytucyjnej. Zgodnie z nią każdy sąd uprawniony jest do kontroli zgodności prawa z konstytucją, czyli w tym wypadku do ustalenia, czy władza była władna pozbawić obywateli ich prawa do wyrażenia własnych poglądów. Jeżeli sąd uzna nasze działania za nieszkodliwe, ale ważne ze względu na obronę prawa, to nie zostaniemy ukarani. Jeśli jednak uzna odwrotnie, zostaniemy ukarani. Należy też wiedzieć, że dodatkową przesłanką zastosowania obywatelskiego nieposłuszeństwa, jest wcześniejsze wyczerpanie legalnych środków działania. Przesłanka ta współgra z zasadą praworządności określoną w artykule 7 Konstytucji RP, która nakazuje, zarówno obywatelom jak i władzy, stosowanie się do obowiązującego prawa. Dopiero po wyczerpaniu przez obywateli dostępnych środków prawnych niesprawiedliwość, przeciwko której występują w ramach obywatelskiego nieposłuszeństwo, nabiera realnego wymiaru, albowiem to postawa władz doprowadza tychże obywateli do ostateczności – czyli złamania prawa.

Przykładem z nieodległej przeszłości jest akt obywatelskiego nieposłuszeństwa, jakiego dokonał śp. prof. Bronisław Geremek, który w 2007 r. odmówił podpisania kolejnego oświadczenia lustracyjnego, chcąc zaprotestować przeciwko absurdalnemu obowiązkowi wielokrotnego składania tożsamych oświadczeń. Konsekwencją takiego działania powinna być utrata mandatu posła Parlamentu Europejskiego, jednakże organ ten równie krytycznie jak B. Geremek odniósł się do niedorzecznego wymogu prawa krajowego. Podobnym przykładem obywatelskiego nieposłuszeństwa było zachowanie Władysława Frasyniuka, który z grupą obywateli protestował na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie przeciwko niekonstytucyjnemu prawu ograniczającemu wolność zgromadzeń, gdzie został przez policjantów wyniesiony z miejsca protestu. Protest ten spowodowany był działalnością legislacyjną „dobrej zmiany” oraz niekonstytucyjnymi rozwiązaniami prawnymi wprowadzonymi w ustawie – Prawo o zgromadzeniach. Znowelizowana ustawa o zgromadzeniach (przez wprowadzenie tzw. „zgromadzeń cyklicznych”) prawo to radykalnie ograniczyła. Powód tych zmian miał na celu zmonopolizowanie daty 10 kwietnia i miejsca przed Pałacem Prezydenckim dla zwolenników „dobrej zmiany” w sposób uniemożliwiający innym obywatelom równoległe manifestowanie własnych odrębnych przekonań.

Przewidujemy, że dalsze naruszenia Konstytucji RP przez „dobra zmianę” skutkować będą kolejnymi aktami obywatelskiego nieposłuszeństwa. Pomysłowość w tym zakresie obywateli jest bardzo duża, a wiele przykładów skutecznego postępowania zamieszczane jest w internecie. 

W obronie prawa może dojść do szeregu działań jak: publiczne piętnowanie osób, które sprzeniewierzyły się Konstytucji RP, powstawanie galerii „portretów hańby”, listy parlamentarzystów, którzy opowiedzieli się za rozwiązaniami skutkującymi łamaniem prawa. W przypadku „represjonowanych” publikowanie nazwisk członków rządu, posłów i senatorów, którzy współtworzyli i zagłosowali za ustawą z dnia 16 grudnia 2016 r.

Manifestacja sprzeciwu

Odmienny od „obywatelskiego nieposłuszeństwa” może być opór nienaruszający prawa, który przy braku akceptacji i sprzeciwie wobec działań władzy charakteryzuje się negacją i protestem, a jednocześnie brakiem naruszenia norm prawnych.

Pomysłów na manifestowanie takiej postawy może być wiele. W okresie stanu wojennego w ubrania wpinano oporniki, a dziś nosi się koszulki i znaczki z napisem „Konstytucja”. Formą takiego oporu mogą być działania edukacyjne w zakresie przestrzegania praworządności. Jako wyborcy, na masową skalę możemy odwiedzać swoich „wybrańców”, którzy głosowali za niekonstytucyjnymi rozwiązaniami i wyjaśniać im istotę konstytucji i szkodliwość tego, do czego się przyczynili.

W poszukiwaniu skutecznych form i metod protestu powinniśmy odwołać się do pomysłowości obywateli a następnie zebrać i upublicznić te pomysły. Już teraz można wskazać działania takie jak: petycje grupowe lub masowe, symboliczne „akty oskarżenia”, listy otwarte podpisane przez wpływowe środowiska, szydzenie z „zasłużonych” wybranych funkcjonariuszy i urzędników „dobrej zmiany”, spotkania informacyjno-dyskusyjne w środowiskach przeciwnych „dobrej zmianie”, itp.

Taktyka działań „dobrej zmiany” na drugą kadencję jest przewidywalna. Będzie tak jak do tej pory, tylko jeszcze bardziej zdecydowanie. Zakłada ona mnożenie zmian prawa, które coraz bardziej będą oddalać Rzeczpospolitą daleko poza granicę demokracji, aż do punktu nieakceptowalnego społecznie. Gdy dojdzie do masowych protestów „dobra zmiana” być może zaproponuje kompromis polegający na spotkaniu się „w połowie drogi”, na zasadzie „przykręcamy śrubę do oporu, następnie trochę popuszczamy, będą się cieszyć”. Będzie to dla niej akceptowalne, ale nie może być do zaakceptowania przez społeczeństwo obywatelskie. Przyjęcie kompromisu „dobrej zmiany” z całą pewnością łączyłoby się z upadkiem szeregu instytucji (bezpieczników demokracji) stojących na straży zasad demokracji. 

W tej sytuacji opór naszego pokolenia (pamiętającego PRL oraz III RP) staje się dziejową koniecznością, w imię zasad państwa prawa i przyszłości naszych bliskich. Pamiętajmy jednak, warunkiem skuteczności naszych działań jest odwaga i konsekwencja w tym, co będziemy czynić.

Zdzisław Czarnecki Prezydent FSSM RP

(we współpracy z Komitetem Prawnym i Komitetem Medialnym FSSM RP)

 

Do strony zbiorczej
Aktualności

Nasza strona korzysta z plików cookies. Szczegóły w dokumencie Polityka prywatności (RODO)