„Uroczyście ślubuję rzetelnie i sumiennie wykonywać obowiązki wobec Narodu, strzec suwerenności i interesów Państwa, czynić wszystko dla pomyślności Ojczyzny i dobra obywateli, przestrzegać Konstytucji i innych praw Rzeczypospolitej Polskiej.” – to tekst ślubowania, które składają parlamentarzyści na początku każdej kadencji.
A jak się z tego ślubowania wywiązują?
Oto, krótka relacja ze spotkania jednego z członków Mazowieckiego Komitetu Protestacyjnego z posłem PiS Waldemarem Olejniczakiem:
„Jednym z zadań Komitetów Protestacyjnych jest nawiązywanie kontaktów z parlamentarzystami z okręgów ich działania. Pragnę Państwa poinformować, że odbyłem spotkanie z Posłem na Sejm RP Waldemarem Olejniczakiem z PiS w jego biurze poselskim w Sierpcu. W sumie miły człowiek (rocznik 61). Znaleźliśmy na początku rozmowy wspólnych znajomych z okolic Sierpca. Przedstawiłem mu cel mojej wizyty i pokrótce opowiedziałem o "ustawie represyjnej" z grudnia 2016 roku. Poseł absolutnie nie miał pojęcia czego tak naprawdę dotyczy ustawa. Myślał, że po obniżce emeryci będą dostawać po ok. 2600 zł. Zdziwił się bardzo, gdy powiedziałem jaka jest prawda. Trochę zbulwersowała go wysokość rent rodzinnych i inwalidzkich. Tłumaczył się, że zajmuje się sprawami gospodarczymi i nie zna szczegółów "ustawy". W sumie spędziliśmy jakieś pół godziny na rozmowie.
Na koniec zapowiedziałem się na kolejną wizytę, gdy nasz "projekt obywatelski ustawy" będzie gotowy.
Wnioski.
Większość głosujących nie znała i nie zna szczegółów "ustawy". Zainteresowanie "naprawą" jest niskie. Przykłady tragicznych przypadków targnięcia się na życie emerytów - bez odzewu (zauważyłem zniecierpliwienie). Reasumując: nic nie zyskałem po tym spotkaniu - oprócz może satysfakcji - w końcu niech posłowie PiS dowiedzą się jak jest naprawdę. Trochę mi lżej.
G.G.”
(imię i nazwisko znane redakcji)
Do wniosków naszego kolegi postanowiliśmy dorzucić swój „kamyczek”.
Od lat obserwujemy w polskim parlamencie międzypartyjne przepychanki, których celem nie są „pomyślność Ojczyzny i dobro obywateli”, lecz władza, wpływy, a w tle pieniądze. O treści uchwalanych ustaw, nie decydują racjonalne argumenty stron sporu politycznego i wspólnie wypracowany konsensus, ale to, kto aktualnie dysponuje większością parlamentarną.
„Nasza jest Polska tylko! Tylko my – Polacy! Jest tylko jedna racja! I ja! My ją mamy!”;
„Jedna jest racja, lecz ona jest przy nas!”;
„Moja jest tylko racja i to święta racja. Bo nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza. Że właśnie moja racja jest racja najmojsza!”.
Tak Marek Koterski w filmie „Dzień Świra” z roku 2002, w wydawałoby się „krzywym zwierciadle”, ukazał poziom ówczesnego dyskursu politycznego. Dziś okazuje się, że to zwierciadło było nie tyle „krzywe”, co „prorocze”, a stale rosnący poziom głupoty i agresji w sporach politycznych dawno przestał bawić, bowiem w sposób bezpośredni przekłada się na nasze życie codzienne.
To, co jednak różni „tamte czasy” od obecnych, to fakt, że ówcześnie rządzący nie naruszali prawa i porządku konstytucyjnego państwa dla doraźnych korzyści politycznych i notowań w różnego rodzaju sondażach. Dziś działanie proPARTIA jest ważniejsze od pracy proPATRIA. Dzisiejszy poseł czy senator, to w większości bezwolna (i często bezmyślna) maszynka do głosowania, której głównym zadaniem jest przyciskanie właściwych guzików rękoma związanymi dyscypliną partyjną. Nie bardzo wie na co głosuje i jakie to będzie miało skutki dla obywateli.
Ale parlamentarzyści PiS w swej partyjnej lojalności posuwają znacznie dalej, popełniając „grzech” najcięższy. Nie zważają nawet na to, że ustawy pisane na polecenie kierownictwa ich partii, które oni tak beztrosko popierają w głosowaniach, podważają fundamentalne zasady państwa prawa i łamią Konstytucję Rzeczypospolitej Polskiej. Tą Konstytucję, której Oni – Posłowie i Senatorowie RP ślubowali przestrzegać.
Dziś politycy i parlamentarzyści PiS chcą dokonywać rozliczeń z przeszłością, dalszą i bliższą, działając w myśl zasady znanej z okresu stalinizmu, który wszak oficjalnie potępiają, ale jego metody w obszarze zawłaszczania instytucji publicznych i propagandy, tak chętnie wykorzystują: „Dajcie mi człowieka, a paragraf się znajdzie”. A tam gdzie się paragrafu nie znajdzie, stosują odpowiedzialność zbiorową, czego przykładem jest represyjna ustawa z 16 grudnia 2016 r.
Tymczasem historia uczy, że nic nie trwa wiecznie, zwłaszcza władza. Żadna partia nie rządziła i nie będzie rządzić w nieskończoność. Nawet „nieśmiertelna”, jak się wydawało jeszcze 30 lat temu PZPR, odeszła w niebyt. Tak samo skończą się kiedyś rządy PiS i oby stało się to wcześniej, niż później. Wówczas powrócą prawdziwe prawo i sprawiedliwość oraz normalność. I ci. którzy dziś tak chętnie "rozliczają" innych, sami zostaną rozliczeni. Tyle, że uczciwie, bez stosowania odpowiedzialności zbiorowej.
Z tego, poseł Waldemar Olejniczak i jego partyjni koledzy chyba także nie zdają sobie sprawy.
/Zespół Redakcyjny FSSM RP/