Aktualności

PÓŁPRAWDY I KŁAMSTWA

Opublikowano: 02 mar 2018

W dniu 15 lutego 2018 r. Wiceminister Spraw Wewnętrznych i Administracji - Jarosław Zieliński udzielił odpowiedzi na interpelację nr 18491 posłów PO Tomasza Cimoszewicza i Joanny Frydrych w sprawie utworzenia sekcji do spraw odwołań od decyzji dezubekizacyjnych, której koszt miesięcznego utrzymania szacowany jest na około milion złotych. Gdyby ww. odpowiedź ograniczyła się do pytań zadanych przez posłów, to być może byśmy ją przemilczeli – ot, kolejna zbywająca i nic nie wnosząca do sprawy "pisanina". Ale tym razem, porażającej hipokryzji odpowiadającego, który powołał się w niej na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 24 lutego 2010 roku (sygn. akt K 6/09), dot. zgodności z Konstytucją tzw. „pierwszej ustawy dezubekizacyjnej” z 23 stycznia 2009 r. nie możemy pominąć milczeniem. I nasza negatywna ocena zarówno tej ustawy, jak i wyroku TK jej dotyczącego, które wprowadziły niegodziwy precedens tworzenia prawa na polityczne zapotrzebowanie, nie mają tu nic do rzeczy. „Ustawa” z 16 grudnia 2016 r. nowelizująca (skrajnie represyjnie) ustawę emerytalną z 18 lutego 1994 r. zastąpiła wprawdzie „pierwszą ustawę dezubekizacyjną” z 23 stycznia 2009 r. ale ww. wyrok TK jest faktem i powinien być brany pod uwagę przy jej projektowaniu. Wygląda na to, że był, ale jakoś dziwnie wybiórczo.   

PÓŁPRAWDY

Wręcz haniebnym jest, w naszym przekonaniu, powoływanie się przez Ministra J. Zielińskiego, na wyrok TK z 24 lutego 2010 r. który odnosi się do wprawdzie podobnych, ale jakże odmiennych od ustawy represyjnej z 16 grudnia 2016 r. zapisów ustawy z 23 stycznia 2009 r. Wybiórcze cytowanie uzasadnienia ww. wyroku uważamy za wyjątkową manipulację a nawet bezczelność. A to dlatego, że Minister (pomińmy słowo Pan) „zapomniał”, że ustawa z 23 stycznia 2009 r. obniżyła świadczenia wyłącznie za okres służby przed 1990 r. Przypomnijmy zatem „zapominalskiemu”, że TK uznając za zasadne przyjęte w tej ustawie, że służbę wszystkich funkcjonariuszy w organach bezpieczeństwa PRL traktuje się jednakowo, jednocześnie uznał również za zasadne, że „Służba w organach suwerennej Polski po roku 1990 także traktowana jest jednakowo, bez względu na to, czy dany funkcjonariusz uprzednio pełnił służbę w organach bezpieczeństwa  Polski Ludowej, czy też nie.”. Oznacza to, ni mniej, ni więcej, że świadczenia funkcjonariuszy nabyte za służbę po 1990 r. są świadczeniami słusznie nabytymi i podlegają ochronie konstytucyjnej. Czyli jest wprost przeciwnie, niż sugeruje to Minister przytaczając pierwszy z dwóch, cytowanych w odpowiedzi na Interpelację, fragmentów uzasadnienia wspomnianego wyżej wyroku TK.
Drugi cytowany przez Ministra fragment uzasadnienia wyroku TK stwierdza, ogólnie rzecz ujmując, że w ustawie z 23 stycznia 2009 r. zachowano „zasadę proporcjonalności” obniżenia świadczeń za okres służby przed 1990 r., które w następstwie nie spadły „do wysokości poniżej minimum socjalnego”. I znów Minister dziwnie „zapomniał”, że dotyczyło to wskaźnika 0,7% za każdy rok służby i ma się nijak do wskaźnika 0% wprowadzonego ustawą represyjną z 16 grudnia 2016 r. To szatańskie prawo de facto pozbawiło wielu z nas należnych emerytur i rent, w zamian łaskawie przyznając inne świadczenia na poziomie minimum socjalnego.
Oczywiście uzasadniając tak drastyczną represję, Minister nie mógł nie wspomnieć o „znajdujących się niejednokrotnie w o wiele gorszej sytuacji, osobach objętych powszechnym system emerytalnym, w tym byłych opozycjonistach i ofiarach tzw. totalitarnego państwa”. Jakże fałszywie brzmi to biadolenie w ustach przedstawiciela tego rządu. Rządu, który jakoś nie może znaleźć dodatkowych pieniędzy dla zasłużonych emerytów, choć bez skrupułów znajduje je dla siebie, co rusz przyznając „swoim” niebotyczne premie, Ministrowi J. Zielińskiemu również.
Szczytem, może nawet „K-2”, obłudy jest jednak zawarte w ostatnim zdaniu odpowiedzi na Interpelację stwierdzenie Ministra, „…że zgodnie z art. 45 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej każdy ma prawo do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy bez nieuzasadnionej zwłoki przez właściwy, niezależny, bezstronny i niezawisły sąd”. Tym razem to prawda, jest w Konstytucji art. 45 i zapisane w nim prawo do sądu, ale dla wszystkich znających i rozumiejących obecną sytuację polskiego wymiaru sprawiedliwości, takie stwierdzenie dziś, to jednak półprawda, która zwłaszcza w kontekście ustawy represyjnej i skierowania jej do TK, brzmi jak ordynarna kpina z jej ofiar.

KŁAMSTWA

Oczywiście półprawdy i kłamstwa w polityce zdarzały się zawsze. Jednak skala w jakiej stosuje je, będąca dziś u władzy PiS, musi porażać. Oczywiście nie będziemy ich wszystkich wymieniać, bo jest to niewykonalne. Przytoczmy tylko te, które okazały się istotne dla ofiar ustawy represyjnej. Żeby daleko nie szukać, przypomnijmy słowa naszego dzisiejszego „ulubieńca” J. Zielińskiego, który 25 kwietnia 2009 r. na Konferencji Klubu Parlamentarnego PIS w Sali Kolumnowej Sejmu RP, jako pełniący wówczas funkcję Wiceprzewodniczącego sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych, powiedział: „Policjanci, strażacy, funkcjonariusze Straży Granicznej, Biura Ochrony Rządu, Służby Więziennej, zawodowi żołnierze Wojska Polskiego muszą mieć gwarancję, że państwo, któremu służą, dotrzymuje zawartych z nimi umów, wypełnia gwarancje i obietnice deklarowane przy wstępowaniu do służby oraz zapewnia stabilne warunki tej trudnej pracy i należne świadczenia emerytalne po jej wypełnieniu.”. Dodajmy do tego deklaracje prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego zawarte w piśmie z 17 czerwca 2010 r. do Przewodniczącego ZG NSSZ Policjantów: „(…) system emerytalny służb mundurowych musi opierać się o zasady, które gwarantują należyte zabezpieczenie funkcjonariuszy, którzy służą Polsce. (…) Zapewniam także, że nie dopuszczę do ograniczania uprawnień emerytalnych funkcjonariuszy odpowiedzialnych za bezpieczeństwo państwa i obywateli”.

Czy w świetle tego, co stało się 16 grudnia 2016 r. można te wypowiedzi nazwać inaczej niż kłamstwami? Otóż nie. Są to kłamstwa, na które dało się nabrać bardzo wielu czynnych i emerytowanych funkcjonariuszy służb mundurowych, którzy „odwdzięczyli się” PO za ustawę emerytalną z 2009 r. głosując w kolejnych wyborach na PiS. Dziś, ci nasi koledzy „plują sobie w brodę”, że przyczynili się do zwycięstwa wyborczego partii, która przebiła rząd PO w populistycznym radykalizmie. Tych kłamstw przedwyborczych PiS-u było oczywiście dużo więcej, że przypomnimy tylko największe z nich - zapewniania o tym, że Antoni Macierewicz nie będzie Ministrem Obrony Narodowej.

Dziś półprawdy i kłamstwa uzasadniają prawie każde działania tej partii, jej parlamentarzystów oraz rządu, a służąca jej gorliwie propaganda (zwłaszcza TVPiS i to w dodatku za m.in. nasze pieniądze) utrwala je w świadomości wielu obywateli, w myśl zasady „ciemny lud to kupi”. Wystarczy tu tylko wspomnieć oszczercze kampanie skierowane przeciwko naszemu środowisku, czy środowisku sędziowskiemu.
Czy jednak politycy PiS nigdy nie mówią prawdy? Otóż mówią! Zdarza im się to od czasu, do czasu. Tyle, że ta prawda bywa niekiedy gorsza od półprawd i kłamstw.

Niedawno jedna z posłanek tej partii (w trosce o samopoczucie naszych czytelników nie wymienimy jej z imienia i nazwiska) w czasie obrad sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka nad prezydenckim projektem ustawy o Sądzie Najwyższym stwierdziła, że wprawdzie jeden z zapisów projektu, jest "jaskrawie niezgodny z Konstytucją", to i tak zagłosuje za nimi "z powodu umowy politycznej". Prawda zaiste porażająca w ustach kogoś, kogo zasady poszanowania i przestrzegania Konstytucji RP obowiązują w sposób szczególny. No cóż, jaka partia, takie zasady.

Zespół Redakcyjny FSSM RP

Do strony zbiorczej
Aktualności

Nasza strona korzysta z plików cookies. Szczegóły w dokumencie Polityka prywatności (RODO)