(komentarz redakcyjny)
Niby wszyscy wiemy, co powinien oznaczać termin "niezwłocznie" ale chyba nie wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, jak jest on nieprecyzyjny. W teorii, ma obligować podmioty zobowiązane przepisem, w którym go zastosowano, do możliwie jak najszybszego wykonania treści przepisu w sytuacji gdy nie można terminu tego wykonania dokładnie określić z uwagi na konieczność ustalenia wszystkich okoliczności istotnych dla sprawy, co bywa niekiedy skomplikowane i czasochłonne. W praktyce okazuje się, że takie "ustalanie" może trwać w nieskończoność, ponieważ podmiot zobowiązany zawsze może swoją opieszałość lub wręcz bezczynność uzasadnić jakimiś niezależnymi od niego trudnościami w tym "ustalaniu". I nie ma w polskim prawie skutecznego środka prawnego, który by za takie praktyki np. sankcjonował zobowiązanego karami finansowymi.
W przypadku rozpatrywania przez ZER (czytaj – Dyrektora ZER MSWiA) odwołań od decyzji obniżających emerytury i renty na podstawie ustawy represyjnej, mamy do czynienia właśnie z ww. praktykami.
ZER nie miał żadnego problemu z wydaniem ponad 50 tys. decyzji obniżających emerytury i renty na podstawie ustawy represyjnej w terminie nią określonym. Tymczasem rozpatrywanie odwołań od nich i przekazywanie akt do Sądu Okręgowego w Warszawie trwa „w nieskończoność” – w wielu przypadkach już ponad rok. A przypomnijmy, że odwołania złożyła tylko nieco ponad połowa represjonowanych (niestety). Co by było, gdyby złożyli je wszyscy?
Te opóźnienia, a w zasadzie bezczynność organu (jak słusznie zauważa RPO) wynikają oczywiście z niedociągnięć organizacyjnych i braków kadrowych ZER, choć przypomnijmy, że ustawodawca uchwalając ową „ustawę” obiecywał, że zapewni środki na jej realizację. Jak widać, nie zapewnił. Tyle, że powyższe ma się nijak do przesłanek terminu „niezwłocznie” i nie może być tu tłumaczeniem dla opóźnień w postępowaniach.
W zasadzie w przypadku 100% odwołań, składanych przez represjonowanych funkcjonariuszy i ich rodziny, okoliczności istotne dla każdej ze spraw są ZER znane i nie wymagają dodatkowych ustaleń, nie mówiąc już o tym, że te ewentualne „dodatkowe ustalenia” powinny być brane przez ZER pod uwagę już na etapie wydawania decyzji, a nie post factum.
Brak skutecznych narzędzi prawnych, które pozwalałyby dyscyplinować organy emerytalno-rentowe w takich przypadkach, stawia je jako stronę postępowania w pozycji uprzywilejowanej, co oczywiście nie powinno mieć miejsca.
I choć dla osób poszkodowanych ustawą represyjną ewentualna nowelizacja przepisów w tym zakresie nie będzie miała już większego znaczenia, ponieważ ZER MSWiA przekazuje właśnie do Sądu Okręgowego Warszawie już chyba ostatnie odwołania, to i tak jesteśmy ciekawi odpowiedzi Ministra Sprawiedliwości na pismo Rzecznika Praw Obywatelskich.