W Wielki Piątek Prezydent RP Andrzej Duda zawetował represyjną ustawę degradacyjną, uznając jej zapisy za niekonstytucyjne. Przyznajemy, że nie kryjemy swojej radości i ... zaskoczenia. Jak dotąd takie "mankamenty" ustaw, nie przeszkadzały głowie państwa w ich podpisywaniu. Czyżby wreszcie obudził się w nim prawnik? Skłaniamy się raczej ku temu, że przeważyły tu względy czysto pragmatyczne i wizerunkowe. Nie tylko z punktu widzenia Prezydenta, ale także całego obozu rządzącego. Być może nawet, to ktoś na Nowogrodzkiej uznał, że nie warto pakować się w kolejne spory prawne i medialną wojenkę w sprawie nie tylko wątpliwej konstytucyjnie ale i etycznie, zwłaszcza gdy krytycznie ocenia ją większość społeczeczeństwa. Ale dajmy spokój powodom - ważny jest skutek. Dopóki PiS nie będzie miało 2/3 głosów w Sejmie (co, miejmy nadzieję, nie nastąpi nigdy), haniebnych degradacji nie będzie!